sobota, 10 sierpnia 2013

Two. *New job, new peoples, nothing the same...*


   Idziemy z tyłu kompletnie zdezorientowane. Nawet nie wiemy co to za chłopak. Ale oczywiste było to, że się zlitował nad naszym losem. Pewnie widział jak zdeterminowane byłyśmy, aby wejść do tego klubu. I w końcu się udało! Najlepsza impreza w mieście i my jednak na niej jesteśmy! Gdy tylko weszliśmy na parkiet, chłopak nas zostawił i poszedł w ogóle w inną stronę. Ja z Chris spojrzałyśmy po sobie i ona złapała mnie za rękę i pociągnęła chyba w stronę łazienek. Po chwili znalazłyśmy się w cichym pomieszczeniu z pięcioma oddzielnymi toaletami. Zaczęłyśmy ściągać nasze niby maskujące dodatki i położyłyśmy je gdzieś na umywalkach.

- Ale mamy szczęście, że ten chłopak nas przygarnął. - wyznała moja kumpela z szerokim uśmiechem na twarzy.

- No. Ale wydał mi się jakiś dziwny. Od razu poszedł. Nawet nie spytał jak się nazywamy. - odpowiedziałam lekko mrużąc oczy.

- Wyglądał na całkiem ładnego. - westchnęła Chris, na co ja się zaśmiałam.

- Może chodźmy potańczyć. Leci fajna muza. - powiedziałam, po czym pociągnęłam ją za sobą. Wylądowałyśmy na parkiecie, gdzie głośno dudniły basy, a muzyka aż zachęcała do tańca. Wokół roiło się od ludzi. Pary, single i singielki, po prostu wszyscy. Powoli zaczęłyśmy tańczyć rozglądając się wokół. Uświadomiłam sobie, że mogłam liczyć na zobaczenie jakiejś Rihanny albo Chrisa Browna. Hahaha! Ale by było.

Zaczęłam kręcić biodrami i poruszać się coraz odważniej, wsłuchując się w rytm muzyki. Wyłączyłam myślenie i nie zależało mi na niczym. Nic nie wypiłam, ale zachowywałam się jak po co najmniej dwóch drinkach. Poczułam na swoim tyłku czyjeś ręce. Nie zwracałam na to uwagi. Dalej tańczyłam. Chłopak zaczął przemieszczać je w górę, na moją talię. Powoli obrócił mnie twarzą do niego. Spoglądając w górę, ujrzałam chłopaka z ciekawymi rysami twarzy. Nie mogłam przyjrzeć mu się dokładniej, bo światła padające na parkiet szybko się zmieniały. Poruszaliśmy się dopasowując do siebie nasze ruchy. Całkiem wygodnie się z nim tańczyło. Zapewne był nieco wstawiony, ale nie zwracałam na to uwagi. Nawet niczego więcej nie próbował. Całe szczęście. Zaczęłam rozglądać się za Christy. Nie było jej centralnie obok mnie, ale kilka osób dalej. Również bawiła się już z jakimś chłopakiem. Poczułam, że ktoś delikatnie szarpnął mnie za rękę. Tak, to był ten chłopak. Pociągnął mnie za sobą do wyjścia obok. Po chwili znaleźliśmy się w pięknym ogrodzie tej samej placówki. Na środku znajduje się całkiem spore oczko wodne, a po drugiej stronie pod zadaszeniami, oddzielne patio. Udaliśmy się do jednego z nich. Usiadłam w fotelu, a on na sofie po drugiej stronie. Czułam się lekko niekomfortowo. Wiem, że nie powinnam, bo jeszcze chwilę temu pozwalałam mu się dotykać, ale nie ma w tym nic dziwnego. Teraz nie będę mogła uniknąć jego spojrzenia. Podczas tańca, łatwiej byłoby mi to zrobić.

- Jak się nazywasz? - spytał pierwszy, a ja spojrzałam na niego.

- Caroline, a ty? - odwróciłam się w jego stronę i delikatnie uśmiechnęłam. Dopiero teraz tak naprawdę mogłam zauważyć jak on wygląda. Miał intrygującą fryzurę: afro, ale związane w kucyk. moją uwagę zwróciły jego oczy, brązowe. Wszystko ze sobą współgrało, bo był ciemnoskóry. Uśmiechnęłam się, ale tym razem odważniej.

- Luke. Świetne tańczysz. - uśmiechnął się szeroko, a ja się zarumieniłam.

- Ym, dzięki. Nie znam się na tym. - lekko się zaśmiałam.

- Ale na parkiecie, gdy tańczyłaś ze mną, wyglądałaś jakbyś miała już wprawę. - podniósł jedną brew ze zdziwienia.

- Może kiedyś trochę tańczyłam. - posłałam mu tajemnicze spojrzenie.

- W takim razie byłaś jedną z najlepszych tancerek. Takie ruchy mają naprawdę tylko utalentowane osoby. - uśmiechnął się i puścił mi oczko. Znów się zarumieniłam.

- Widzę, że ty też masz już wprawę. - zarzuciłam mu, podnosząc brew z zaciekawienia.

- W czym? - odpowiedział zdezorientowany.

- Każdą laskę tak podrywasz?

- Z reguły nie muszę ich podrywać. Same pchają mi się do łóżka. - zaśmiał się, a mi mina nieco zrzedła. Ja taka nie jestem? Chyba to ma na myśli? - Ty mnie zaintrygowałaś. Nie kusisz mnie, a po twoim stroju można by się tego spodziewać. Co nie zmienia faktu, że jesteś seksowna. - po jego słowach opuściłam głowę, próbując ukryć rumieniec. Zaśmiał się z mojego zachowania. Co ja kurde poradzę, że on mnie onieśmiela?

- Skąd tak dobrze znasz się na tańcu? - pytam, gdy opanowałam swoją nieśmiałość.

- Jestem tancerzem.

- Czyli muszę wierzyć w to, co mówisz. Kto jak kto, ale zawodowiec wie najlepiej. - odpowiadam lekko się śmiejąc.

- No właśnie. - krótko kwituje moją odpowiedź. - Skąd się tu wzięłaś? Nie wyglądasz na dwadzieścia jeden lat. - ściągnął brwi zastanawiając się nad tym.

- Bo rzeczywiście tyle nie mam. Jestem razem z koleżanką. Jakiś chłopak wziął nas ze sobą, ale nawet nie znamy jego imienia. Gdy tylko weszliśmy na salę, on poszedł w inną stronę. - wytłumaczyłam mu jak się dostałam do klubu, do którego prawnie nie mogę wejść. Uśmiechnął się do mnie.

- Sprytne jesteście. - zaśmiał się lekko.

- Ma się te cechy. -szeroko się uśmiechnęłam. - Idziemy tańczyć? - spytałam. Muszę przyznać, że zaczynałam się już nudzić. Ta rozmowa zmierzała donikąd. Takie puste tematy. Zero chemii.

Gdy tylko weszliśmy na salę, jakiś chłopak podbiegł do Luka.

- Luke, zaraz wchodzimy na scenę! Chodź, szybko! - wykrzyczał mu do ucha. Gdy tamten odszedł, Luke -ku mojemu zaskoczeniu- przytulił mnie i krzyknął, że potem mnie złapie. Cóż, będę musiała poczekać. Chwilę później zniknął z mojego pola widzenia. Wzrokiem zaczęłam szukać Chris. Stała na drugim końcu sali. Również się rozglądała. W końcu jej spojrzenie padło na mnie. Machnęłam w jej stronę ręką, aby podeszła do mnie. Przeciskając się przez tłum, chwilę później znalazła się obok mnie.

- Co to był za chłopak? - wykrzyczała, próbując przebić głośność muzyki.

- Luke. Jest tancerzem, zaraz mają jakiś występ! - odkrzyczałam do niej. - A twój?

- Alfredo. Też się zmył! - właśnie w tym momencie na scenę wyszedł ciemnoskóry DJ.

- Zróbcie hałas!!! - wszyscy zaczęli skakać i krzyczeć. - Przed wami Justin Bieber! - wykrzyczał do mikrofonu, przeciągając jego nazwisko. Po prostu nie wierzyłam, że Bieber będzie za chwilę śpiewał w tym klubie. Wszedł na scenę i zaczął śpiewać All Around The World. Dziewczyny śpiewały i piszczały, nawet Chris. Była jego fanką. Ja stałam jak wryta w podłogę. Nie lubię go! Nie to, że jestem jego antyfanką, ale nie toleruję jego zarozumiałości. On jest dziwny.

Jednak z nudów zaczęłam patrzeć w stronę sceny, no i oczywiście na Biebera. Nigdy nie uważałam, że jest brzydki. Jest cholernie przystojny. Ale ja na niego nie lecę. Zaraz za naszą gwiazdką wieczoru zobaczyłam znajomą mi sylwetkę. Po przyjrzeniu mu się, mogłam stwierdzić, że był to Luke. A więc jest tancerzem Biebera! On naprawdę świetnie tańczy. Gdy zauważył mnie, bo stałam z Chris pod samą sceną, puścił mi oczko i szeroko się uśmiechnął. Podskoczył i zaczął klaskać w dłonie, zachęcając wszystkich tym samym do tańca. Niespodziewanie przeszedł na brzeg sceny zaraz przede mną i wyciągnął do mnie rękę. Zdezorientowana wskoczyłam na scenę obok niego, nie mając innego wyjścia. Luke pociągnął mnie za rękę i poszliśmy na scenę z tyłu, za resztą tancerzy. Chłopak stając koło mnie, szeroko się uśmiechnął i machnął na mnie ręką, abym zwróciła uwagę na to, co robi. Zaczęłam naśladować jego ruchy. Justin w tym czasie zaczął śpiewać Take You i zaczęła się nowa choreografia. Weszliśmy z Lukiem pomiędzy innych tancerzy i zaczęliśmy tańczyć. Starałam się utrzymywać tempo równe z nimi. Ku mojemu zdziwieniu, nawet mi się udawało. To takie dziwne uczucie; tańczyć u boku samego Justina Biebera. Cóż, raz się żyje. Przecież jak dałam się w to wplątać, to już w tym siedzę. Nie zejdę od tak po prostu ze sceny. Jeżeli komuś nie spodoba się to, jak tańczę, to najwyżej po show się na mnie wydrze. Na przykład właśnie Justin. Musiałam przejść obok niego, co sprawiło, że tańczyłam przed nim. Odwróciłam się w jego stronę i robiłam to samo przodem do niego. Zauważyłam, że z zainteresowaniem mi się przygląda. Prawie niezauważalnie zmarszczył brwi, a ja posłałam mu lekki uśmiech. Nadal robiliśmy to co powinniśmy. Zamieniłam się miejscami z jakąś dziewczyną i poczułam jak ktoś po raz kolejny szarpnął mnie za rękę. Chłopak z krótkimi napuszonymi włosami prowadził mnie na lewą stronę sceny, gdzie zaczęliśmy tańczyć tylko we dwoje, tak jak reszta tancerzy. Zrobiliśmy krok podsumowujący choreografię do tej piosenki i po chwili zaczęliśmy schodzić ze sceny na przerwę. W tym czasie DJ puścił swoją muzę, a my mieliśmy czas na obgadanie reszty.

Poczułam jak czyjaś ręka oplata mnie wokół tali. Pośpiesznie odwróciłam głowę, a przed sobą ujrzałam uśmiechniętego od ucha do ucha Luke’a.

- Świetnie ci poszło! Brałem cię w ciemno, a ty zadziwiłaś nas wszystkich. - mówił z zachwytem. - Poczekaj tu, pójdę po Justina. Musi cię poznać! - rzucił tylko i pobiegł w stronę nieco większej grupki na prawo ode mnie.

Luke złapał Justina za ramię, a ten odwrócił się uśmiechnięty. Zaczęli żywo rozmawiać. Justin zaśmiał się z czegoś co powiedział chłopak. Luke wskazał ręką na mnie, po czym oboje odwrócili głowy w moją stronę. Szeroko się uśmiechali, nadal patrząc w moją stronę. Czułam, że się rumienię. Nie wiedziałam co zrobić, więc tylko delikatnie się do nich uśmiechnęłam i machnęłam ręką, w geście przywitania. Justin uśmiechnął się jeszcze szerzej, po czym razem z Lukiem zaczęli się zbliżać w moją stronę. Nadal stałam w tym samym miejscu, ze spuszczoną głową, nie wiedząc co zrobić. Poczułam jak chłopaki stoją już przede mną.

- Hej, jak masz na imię? - spytał Justin, uśmiechając się do mnie jak głupek. Nie za dużo już tych uśmiechów?

- Caroline. - rzuciłam bezinteresownie.

- Czy my się już dziś nie spotkaliśmy? - zapytał przyglądając mi się. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Zmarszczyłam brwi lekko się krzywiąc i dając mu do zrozumienia, że nie rozumiem tego pytania. Poczułam, że przejeżdża mnie wzrokiem od góry do dołu i z powrotem. To nie było zbyt komfortowe. - Nie stałaś razem z koleżanką w kolejce do tego klubu? - spytał mnie unosząc brwi w zdziwieniu.

- Ymm... Skąd wiesz? - spytałam patrząc mu w oczy. Zaśmiał się.

- Masz ciuchy jak reszta moich tancerek. Od razu rzuciło mi się to w oczy. – zrobił dziwną minę. Jakby coś knuł. Spojrzałam na jedną z dziewczyn stojących za chłopakami, a potem rzuciłam okiem na swoje ciuchy. Rzeczywiście była mała różnica. One miały czerwone topy i krótsze kurteczki. Sama się z tego zaśmiałam.

- Serio podobne. Nie wiedziałam, że będziesz tu występował. Wtedy na pewno ubrałabym się inaczej. - Luke podszedł bliżej mnie i objął rękoma w tali. Lekko zadrżałam.

- A co do niej, to podobało ci się jak tańczyła? - spytał Justina, lekko drapiąc się po karku.

- Właśnie o tym mieliśmy pogadać. Zapewne Luke już ci powiedział, że świetnie tańczysz?

- Taak. I to nie raz. - odwróciłam się w jego stronę i się do niego uśmiechnęłam.

- No i miałbym takie jedno pytanie. - przeczesał palcami swoje włosy, po czym na mnie zerknął. - Chciałabyś dołączyć do grupy? - zamurował mnie tym pytaniem. Z niedowierzania szeroko otworzyłam oczy.

- Yyy... No... Musiałabym pogadać z rodzicami. Mam jeszcze rok nauki. Ale myślę, że... chętnie. - jakoś to z siebie wyrzuciłam, po czym szeroko się uśmiechnęłam, z ożywieniem kiwając głową.

- W takim razie pogadam tylko ze Scooterem. Na pewno się uda. - puścił do mnie oczko. Podszedł do Luka i wyszeptał mu do ucha, tak że wszystko usłyszałam:

- Weź jej numer telefonu. Musimy się z nią skontaktować po występie. - po chwili dodał jeszcze: - Serio jest gorąca. - stałam cicho, nie chcąc pokazać im, że wszystko słyszałam.

- Zostaniesz tu do końca show? - spytał mnie Justin.

- Mogłabym, ale najpierw muszę znaleźć przyjaciółkę i powiedzieć, że z nią nie wrócę.

- Nie ma sprawy. Luke, możesz iść razem z Carrie i ją tu przyprowadzić. - zwrócił się do chłopaka, po czym następnie do mnie - Będziesz się czuła bardziej komfortowo, jeśli będzie obok ciebie ktoś z bliższego otoczenia. Ja muszę już iść. Za parę minut kolejna połowa, więc muszę się przygotować. Na razie! - pożegnał się z nami, po czym odszedł kierując się tam, skąd przyszedł. Kurde, zna mnie dosłownie pięć minut, a ma tupet wymyślać mi już zdrobnienia. Szybki jest.

- Twoja kumpela stała cały czas pod sceną. Myślę, że łatwo ją znajdziemy. - Luke puścił mi oczko, po czym wycofaliśmy się zza sceny i udaliśmy się na parkiet.

Miał rację. Rzeczywiście nadal stała pod sceną. Przecisnęłam się między tłumem ludzi i dostałam się do Chris. Położyłam dłoń na jej ramieniu, na co ona gwałtownie odskoczyła. Spojrzała na mnie i roześmiała się.

- Spoko, to tylko ja. - powiedziałam do niej. - Masz ochotę iść z nami za kulisy? - spytałam, wskazując podbródkiem na stojącego obok mnie chłopaka.

- Co?! Jeszcze się pytasz? Prowadź! - zapiszczała podekscytowana. Ja wiem jak ona będzie się tam zachowywać. Gdy tylko ujrzy Justina, od razu się na niego rzuci.

- Tylko bez wybryków, bo inaczej wsiadasz w samochód i spadasz do domu! - powiedziałam surowo, próbując skryć rozbawienie.

Szliśmy we trójkę do drzwi prowadzących za kulisy. Mogłam zauważyć ekscytację rozsadzającą twarz mojej przyjaciółki. Luke podszedł do dwóch ochroniarzy pilnujących tego wejścia, a oni po chwili nas tam wpuścili. Chris stanęła jak wryta na widok tego wszystkiego. Ale gdy zobaczyła podchodzącego do nas Justina, zakrywała usta dłonią, żeby nie zacząć się drzeć.

- Hej, Justin. Informuję cię, że to jest twoja szalona fanka. Nie psycho. To jest Chris, a to jest... wiesz kto. - przedstawiłam ich sobie, a ona przez cały czas szeroko się uśmiechała. Spojrzała na mnie proszącym wzrokiem, a ja przewróciłam oczami, wiedząc co ma na myśli. Po chwili rzuciła się na szyję swojemu idolowi. On z szerokim uśmiechem ją do siebie przytulił. To wyglądało tak, jakby Christy chciała go udusić. Na prawdę, tak mocno trzymała się szyi Justina. Ja z Lukiem spojrzeliśmy po sobie i zanieśliśmy się głośnym śmiechem. Luke podszedł do Justina i klepnął go w plecy, a mnie złapał za rękę i odeszliśmy kilka kroków dalej.

- Ona jest naprawdę szalona. - zaśmiał się.

- Taa. Mam nadzieję, że nie będzie robiła nam zbyt wielkich kłopotów z tym swoim szaleństwem. - popatrzyłam w ich stronę. Właśnie robili sobie zdjęcie. Ona była albo zapłakana, albo to tylko to światło. Nie wiem.

- Tak czy inaczej ją opanujemy. Mamy tu jednego lekarza, więc na pewno będzie wiedział jak sobie poradzić z wariatką. - zażartował, a ja zachichotałam. No, kolejny krok. Zaczynamy się poznawać. Wróciliśmy z powrotem do Chris i Justina.

- Nic mu chociaż nie zrobiłaś? - zwróciłam się do Chris. - Bieber, pokaż szyję. - podeszłam do niego, przyglądając mu się. Przejechałam ręką po czerwonym śladzie od jej dłoni. Nie dziwię się, że ma teraz pamiątkę, skoro go tak ścisnęła. - Nic ci nie będzie. Tylko nie przytulaj się z fankami, bo będziesz miał jeszcze gorzej. - ostrzegłam go, po raz kolejny parskając śmiechem. Zaśmiali się razem ze mną.

- Caroline, chcesz jeszcze trochę potańczyć? Za jakieś dziesięć minut znów wchodzimy na scenę. - zaproponował Justin.

- Ale ja nie znam choreografii. - próbowałam się bronić.

- Oj przestań! Dotychczas szło ci świetnie. - zaoponował Luke, a ja z wahaniem odpowiedziałam:

- Mogę spróbować jeszcze raz.

- Po prostu rób to tak jak wcześniej. Wyszło spontanicznie, bo nie znałaś choreografii, ale nie było źle. - Justin poklepał mnie po ramieniu, po czym poszedł w stronę stylisty.

Odwróciłam głowę w stronę Luka.

- Pokażesz mi kilka kroków? Wolę być chociaż trochę przygotowana. - uśmiechnęłam się prosząco. Odwzajemnił ten gest.

- Spoko. Patrz na mnie. - powiedział, po czym zaczął mi pokazywać kroki do She Don't Like The Lights. Naśladowałam go i muszę stwierdzić, że to nie był aż taki trudny układ. Christy cały czas stała obok nas i się przypatrywała. Opanowałam kroki. Może nie do perfekcji, ale zawsze coś. Nie będę się bała, że coś schrzanię.

- Potem będzie Boyfriend. Ale do tego nie musisz uczyć się kroków. Tym zajmiemy się później. Do tego będziesz musiała tylko wczuć się w muzykę i tańczyć... nawet spontanicznie. Wiem, że będzie dobrze. - uśmiechnął się i objął mnie ramieniem, po czym odwrócił głowę w prawo, patrząc na Chris. - Idziesz z nami? Musimy zapoznać was z resztą ekipy. - ruszył, a my razem z nim. Po chwili byliśmy przy dużej kanapie na której siedziało około siedmiu osób, a wokół stało... może z dziesięć? Sporo tych tancerzy. A ja będę jedną z nich! Oczywiście, jeśli starzy się zgodzą. - Hej! Poznajcie naszą nową tancerkę, to Caroline. - wskazał na mnie ręką, a mnie przywitały oklaski i krzyki. Najwidoczniej cieszyli się, że będę z nimi w ekipie. - A to jej przyjaciółka, Chris. - ją przywitali nie inaczej niż mnie. Dziewczyny zerwały się z kanapy i podeszły do nas.

- Jestem Deirdre. - powiedziała dziewczyna z czerwonymi włosami. - To jest Eve, Aubree, Carlena,  Elysandra i Kaili. - po kolei rzucały do nas cześć albo szeroko się uśmiechały. - Dobrze tańczysz! Gdy tylko Luke wciągnął cię na scenę, od razu wiedziałyśmy, że będziesz nową tancerką. Sam Justin nie przepuściłby takiego talentu. - poklepała mnie po ramieniu.

- Dzięki. Nie wiedziałam, że tak dobrze mi idzie. Moja przygoda z tańcem skończyła się gdy miałam szesnaście lat. - wyznałam lekko się uśmiechając.

- A co się stało? - spytała... chyba Elysandra. Nie wiem jak zapamiętam ich imiona.

- Przestało mnie to interesować. Ale poczułam, że to było tylko chwilowe uczucie. Nadal uwielbiam to robić. - szeroko uśmiechnęłam się do dziewczyn.

- Wchodzicie za piętnaście sekund. Tancerze pierwsi. - Powiedział nam facet ze słuchawkami. Podbiegliśmy do głównego wejścia na scenę. Niektórzy do bocznych. Wzięłam dwa głębokie wdechy, po czym usłyszałam: - Już! - po tych słowach wskoczyliśmy na scenę. Byłam po środku. Naprzeciwko wejścia Justina. Wyszedł i zaczął śpiewać She Don't Like The Lights. Znałam trochę choreografię, więc mniej więcej się orientowałam. Tańczyliśmy naprzeciwko siebie. Lekko pchnęłam jego klatkę piersiową, a on się odsunął. Po chwili podeszła do niego Aubree.

Później tańczyliśmy do Boyfriend. Improwizowałam, tak jak doradził mi Luke. Nie było tak źle. Myślałam, że pójdzie o wiele gorzej. Naprawdę nie doceniam swoich umiejętności.

 

- Mam nadzieję, że naprawdę dołączysz do moich Bieberettes. - za sceną, gdy stałam z dziewczynami, złapał mnie Justin i poprowadził gdzieś dalej, gdzie mi to powiedział. Mówił to chyba szczerze. Mówi się, że gdy chce się kogoś okłamać, to nie ma się odwagi patrzeć temu komuś w oczy. On patrzył.

- Też mam taką nadzieję, ale najpierw muszę pogadać z rodzicami. - lekko się uśmiechnęłam.

- Dasz mi swój numer? Wtedy łatwiej będzie mi się z tobą skontaktować. - zapytał wyciągając swojego iPhona z kieszeni. Gdy go zobaczyłam, zaśmiałam się sama do siebie. - O co chodzi? - zauważył, że przyglądam się jego telefonowi i również rzucił na niego okiem. Zmarszczył brwi i popatrzył na mnie.

- Jest różowy! - parsknęłam śmiechem. Justin również się zaśmiał.

- No wiesz... mało kto ma taki. - staliśmy tak jeszcze przez chwilę, po czym odchrząknęłam i powiedziałam:

- Tak, zapiszę ci. - wzięłam do ręki jego iPhona i wpisałam mój numer w pamięć telefonu. - Dzwoń o której chcesz. - rzuciłam mu miły uśmiech.

- To... do zobaczenia. - powiedział, po czym lekko mnie uścisnął.

- Tak, pa. - odpowiedziałam. Odszedł w stronę swojej garderoby. Stojąc tam, zastanawiałam się z przerażeniem, co powiedzą moi rodzice na taką propozycję. Mogłabym skończyć szkołę przez internet. Ale jeśli zrobię karierę taneczną, to szkoła i tak mi nie będzie potrzebna. Przecież w tych czasach osoby, które mają wyższe wykształcenie, są bezrobotni. A ja praktycznie już zaczynam karierę. Mam dopiero osiemnaście lat, a dobrą pracę na wyciągnięcie ręki. Muszę jakoś dotrzeć do tych ich durnych mózgów. Ale czym ja się przejmuję? Nigdy ich nie interesowałam. Może tym razem będzie tak samo?

Rozmyślałam tak, aż do czasu, gdy nie poczułam ręki na swoim ramieniu. Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętą Chris.

- Jedziemy już? Jest trochę późno.

- Możemy. Justin i ekipa też będą się już niedługo zbierać. Tylko najpierw się z nimi pożegnajmy. - odpowiedziałam idąc w stronę tancerzy. - Hej! My już uciekamy, ale mam nadzieję, że niedługo znów się zobaczymy. - uśmiechnęłam się szeroko. Nagle wszyscy do nas podbiegli i zamknęli w wielkim uścisku. Gdy się odsunęli, powiedziałam:

- Będę za wami tęsknić.

- Masz dołączyć do tego zespołu, czy starzy się zgodzą czy nie. - oburzyła się Kaili. Tak, to chyba jedna z buntowniczek.

- Jak coś to ja z nimi pogadam. - usłyszałam głos Luka.

- Nie pogadasz z nimi jeśli nie podam ci adresu, a w tej chwili nie mam zamiaru tego robić... - powiedziałam do niego uśmiechając się i podnosząc brwi ku górze.

- Ah... no racja. Jeszcze się nie znamy. - powiedział smutno, spuszczając głowę. Roześmiałam się.

- Nie o to mi chodzi.

- To o co? - zapytał lekko zdezorientowany.

- Yyy... Nie masz mojego numeru?

- No tak. Mogłabyś mi podać? - wręczył mi do ręki swojego iPhona, a ja wpisałam mu swój numer.

- Mam nadzieję, że niedługo zadzwonisz? - spytałam z zainteresowaniem.

- Może zadzwonię, może niedługo. Ale w każdym razie to będzie tajemnica. - powiedział mrocznym tonem.

- Ah no tak. Tylko ty będziesz wiedział kiedy. - odpowiedziałam podobnym tonem. Spojrzałam w lewo, gdzie wcześniej stała Christy. Nie było jej. Zaczęłam rozglądać się po wszystkich większych grupkach ludzi, aż w końcu ją znalazłam. Stała z jakimś ciemnoskórym chłopakiem.

- Luke, kto to jest? - spytałam, wskazując głową na chłopaka.

- O niego ci chodzi? - spytał dla upewnienia. Skinęłam głową. - To Alfredo. Jest edytorem.

- Więc to jest Alfredo... - powiedziałam bardziej do siebie. - Nie znałam go wcześniej.

- Czemu on gada z Chris? - spytał Luke.

- Chyba tańczyli razem na imprezie. Mówiła mi.

- Aha. Ja muszę lecieć się przebrać. Obiecuję, że niedługo zadzwonię. Pa. - przytulił mnie i poszedł. Postanowiłam nie czekać na Chris. Po prostu udałam się do głównego wyjścia, a później do samochodu. Oczywiście nie wsiadłam do środka, bo ona miała kluczyki, musiałam poczekać. Ale na szczęście nie długo. Parę minut później zjawiła się Christy.

- Hej, długo czekałaś? - spytała.

- Nie. Możemy już jechać? - byłam tym zmęczona. To raczej nic dziwnego. Tańczyłam dziś chyba najwięcej w całym swoim życiu.

- Pewnie. - odparła, po czym otworzyła samochód, a ja natychmiastowo otworzyłam drzwi i wsiadłam na miejsce pasażera.

- Więc to jest Alfredo? - zapytałam, gdy już siedziała w samochodzie. Rzuciłam jej przebiegły uśmiech. Zarumieniła się.

- Taak.

- Nie mówiłaś, że jest z zespołu Justina. - rzuciłam marszcząc brwi, gdy ona odpaliła samochód i powoli włączyła się do ruchu.

- Dowiedziałam się dopiero za kulisami, gdy go tam zobaczyłam. Fajnie, że się kumplują. - uśmiechnęła się, a ja wytrzeszczyłam oczy.

- Oni się kumplują?! - wrzasnęłam, na co ona podskoczyła i szybko niezrozumiale na mnie spojrzała.

- I co w tym dziwnego? - spytała zdezorientowana. Jak można nie wiedzieć podstawowej rzeczy.

- To, że ja nie jestem jego fanką, a będę musiała spotykać się codziennie z Justinem i Alfredo. Zapomniałaś? - zapiszczałam.

- To ty chciałaś zostać jego tancerką. Sama się w to wpakowałaś. - uniosła brwi, podkreślając swoje słowa.

- Bo to moja życiowa szansa. - powiedziałam szeptem, patrząc w okno.

- Ja wiem. Cieszę się z tego. Mam tylko nadzieję, że nadal będziesz moją przyjaciółką, że o mnie nie zapomnisz albo nie zmienisz na nowszy model. - lekko się zaśmiała, ściskając moją rękę leżącą na moim kolanie. Spojrzałam w panice na drogę, ale mogłam stwierdzić, że jesteśmy już pod moim domem. Odwzajemniłam jej uścisk, szczerze się uśmiechając.

- Obiecuję, że nigdy cię nie zostawię. Jeśli będę miała jakieś kłopoty, to zwrócę się tylko do ciebie. - puściłam jej oczko. - Nie chcesz wejść? Mogłabyś przenocować u mnie. Wiesz, że mam wolną chatę.

- Nie, dzięki. Muszę jechać do domu. Mama będzie się czepiać, że późno wracam do domu. Wiesz jakie ma gadki. Dopóki mieszkam pod jej dachem, mam nie włóczyć się po mieście do nie wiadomo której. – powiedziała teatralnym tonem, wywracając oczami.

- Okay. To ja już spadam. Pa. - pocałowałam ją w policzek, po czym otworzyłam drzwi pasażera, wysiadłam i zamknęłam je za sobą. Skierowałam się w stronę schodów do swojego domu. Odwróciłam się spoglądając na Christy i pomachałam jej na koniec. Odwróciłam się i odkluczyłam drzwi, słysząc jak samochód się oddala. Weszłam do przedpokoju, zapaliłam światło, zdjęłam buty i kurtkę, po czym poszłam prosto do swojego pokoju na górze. Zapaliłam światło, torebkę rzuciłam na fotel w kącie, a sama rzuciłam się na łóżko. Przetarłam twarz obiema rękoma, myśląc o tym, co właśnie wydarzyło się w moim życiu. Zbyt wiele jak na jeden dzień. Zbyt wiele jak na moje życie. Za swego czasu spokojne, zrównoważone - teraz istny chaos.

Justin Bieber zaproponował mi pracę jako tancerka. Poznałam Luke'a również z jego ekipy. Czy cokolwiek wróci do normy? Nie wydaje mi się. Do tego dochodzi jeszcze kwestia rozmowy z rodzicami na ten temat. Niby się ich boję, ale wiem, że nie mam czego. Ich znowu nie ma. Nie interesują się tym, co się ze mną aktualnie dzieje. Od kilku dni nawet nie dzwonią. Uwierzcie mi, że nigdy nie chcielibyście mieć takich rodziców. No chyba że chodzi o wolną chatę, lub imprezę.

Plany rozmowy zostawiam na jutro. Wstaję z łóżka i udaję się do łazienki, powoli ściągając z siebie ciuchy. Wchodzę pod prysznic i odkręcam ciepłą wodę. Obmywa moje ciało z potu i nadmiernych emocji po tym szalonym wieczorze. Czuję, że automatycznie się odprężam. Z półeczki zdejmuję cytrynowy żel pod prysznic, wylewam go trochę na ręce i powoli wcieram w swoje mokre ciało. Kończąc prysznic, owijam się dużym pomarańczowym ręcznikiem i idę do pokoju. Podchodzę do szafy i wyjmuję z niej szare shorty i niebieską koszulkę, które służą mi za piżamę. Wkładam na siebie czystą bieliznę i piżamkę. Idę z powrotem do łazienki i z półki zdejmuję szczotkę do włosów, po czym rozczesuję mokre końcówki. Nic więcej nie robiąc, wycofuję się z łazienki i kieruję prosto do łóżka. Siadam po turecku i biorę do ręki swojego iPhona. Dawno wchodziłam na Twittera. Postanawiam popatrzeć co się dzieje. Na moim profilu dużo nowych powiadomień, w ciągu tego tygodnia kiedy tam nie zaglądałam przybyło mi ponad pięć tysięcy nowych followers. Nie wiem jakim cudem? Gdy wchodzę w interakcje, z przerażenia zakrywam usta. Justin o mnie wspomniał. Napisał coś o tym występie w Boulevard3 i o nowej tancerce. Podał moją nazwę. Oczywiste było, że właśnie dlatego przybyło mi tyle obserwujących. Ale moment.... skoro on napisał to dopiero kilka godzin temu, to znaczyło, że stałam się tak popularna w ciągu właśnie kilku godzin, a nie tygodnia! Nie wierzę... Teraz będzie tak codziennie. Już rozumiem Justina i to, dlaczego zakłada inne, fałszywe konta. Ja nie wyrabiam z interakcjami: nowi followers, tweety, w których ktoś o mnie wspomina, podane dalej, dodane do ulubionych.... mam to dopiero od kilku godzin. A on?!

Przeglądając Twittera, mija mi godzina. Położyłam się spać około drugiej w nocy. Byłam już i tak wystarczająco wyczerpana...

 

______________________________________________________________________
 
Heej ! To ja @Bieburrx .
Jeśli to czytasz, to miło mi :)
Mianowicie nie wiem co mam dopisać...
Piszcie co wam się podoba, bo ja sama niestety tego nie ocenie ;)
może macie lepsze pomysły, albo coś w tym stylu....
No więc... czytajcie, jeśli wam się podoba.
http://one-day-tlumaczenie.blogspot.com/   <----- to tez możecie czytać ;D
 w takim razie, do nowego rozdziału !
Kocham was! <3

1 komentarz:

  1. zwykle nie czytam opowiadań gdzie Justin jest sławny ale tutaj musiałam zrobić wyjątek, twoje opowiadanie jest cudowne <3 zakochałam się *.*

    OdpowiedzUsuń