Idziemy z tyłu
kompletnie zdezorientowane. Nawet nie wiemy co to za chłopak. Ale oczywiste
było to, że się zlitował nad naszym losem. Pewnie widział jak zdeterminowane
byłyśmy, aby wejść do tego klubu. I w końcu się udało! Najlepsza impreza w
mieście i my jednak na niej jesteśmy! Gdy tylko weszliśmy na parkiet, chłopak
nas zostawił i poszedł w ogóle w inną stronę. Ja z Chris spojrzałyśmy po sobie
i ona złapała mnie za rękę i pociągnęła chyba w stronę łazienek. Po chwili
znalazłyśmy się w cichym pomieszczeniu z pięcioma oddzielnymi toaletami.
Zaczęłyśmy ściągać nasze niby maskujące dodatki i położyłyśmy je gdzieś na umywalkach.
- Ale mamy szczęście, że ten chłopak nas przygarnął. -
wyznała moja kumpela z szerokim uśmiechem na twarzy.
- No. Ale wydał mi się jakiś dziwny. Od razu poszedł. Nawet
nie spytał jak się nazywamy. - odpowiedziałam lekko mrużąc oczy.
- Wyglądał na całkiem ładnego. - westchnęła Chris, na co ja
się zaśmiałam.
- Może chodźmy potańczyć. Leci fajna muza. - powiedziałam,
po czym pociągnęłam ją za sobą. Wylądowałyśmy na parkiecie, gdzie głośno
dudniły basy, a muzyka aż zachęcała do tańca. Wokół roiło się od ludzi. Pary,
single i singielki, po prostu wszyscy. Powoli zaczęłyśmy tańczyć rozglądając
się wokół. Uświadomiłam sobie, że mogłam liczyć na zobaczenie jakiejś Rihanny
albo Chrisa Browna. Hahaha! Ale by było.
Zaczęłam kręcić biodrami i poruszać się coraz odważniej,
wsłuchując się w rytm muzyki. Wyłączyłam myślenie i nie zależało mi na niczym.
Nic nie wypiłam, ale zachowywałam się jak po co najmniej dwóch drinkach.
Poczułam na swoim tyłku czyjeś ręce. Nie zwracałam na to uwagi. Dalej
tańczyłam. Chłopak zaczął przemieszczać je w górę, na moją talię. Powoli
obrócił mnie twarzą do niego. Spoglądając w górę, ujrzałam chłopaka z ciekawymi
rysami twarzy. Nie mogłam przyjrzeć mu się dokładniej, bo światła padające na
parkiet szybko się zmieniały. Poruszaliśmy się dopasowując do siebie nasze
ruchy. Całkiem wygodnie się z nim tańczyło. Zapewne był nieco wstawiony, ale
nie zwracałam na to uwagi. Nawet niczego więcej nie próbował. Całe szczęście.
Zaczęłam rozglądać się za Christy. Nie było jej centralnie obok mnie, ale kilka
osób dalej. Również bawiła się już z jakimś chłopakiem. Poczułam, że ktoś
delikatnie szarpnął mnie za rękę. Tak, to był ten chłopak. Pociągnął mnie za
sobą do wyjścia obok. Po chwili znaleźliśmy się w pięknym ogrodzie tej samej
placówki. Na środku znajduje się całkiem spore oczko wodne, a po drugiej
stronie pod zadaszeniami, oddzielne patio. Udaliśmy się do jednego z nich.
Usiadłam w fotelu, a on na sofie po drugiej stronie. Czułam się lekko
niekomfortowo. Wiem, że nie powinnam, bo jeszcze chwilę temu pozwalałam mu się
dotykać, ale nie ma w tym nic dziwnego. Teraz nie będę mogła uniknąć jego
spojrzenia. Podczas tańca, łatwiej byłoby mi to zrobić.
- Jak się nazywasz? - spytał pierwszy, a ja spojrzałam na
niego.
- Caroline, a ty? - odwróciłam się w jego stronę i
delikatnie uśmiechnęłam. Dopiero teraz tak naprawdę mogłam zauważyć jak on
wygląda. Miał intrygującą fryzurę: afro, ale związane w kucyk. moją uwagę
zwróciły jego oczy, brązowe. Wszystko ze sobą współgrało, bo był ciemnoskóry.
Uśmiechnęłam się, ale tym razem odważniej.
- Luke. Świetne tańczysz. - uśmiechnął się szeroko, a ja się
zarumieniłam.
- Ym, dzięki. Nie znam się na tym. - lekko się zaśmiałam.
- Ale na parkiecie, gdy tańczyłaś ze mną, wyglądałaś jakbyś
miała już wprawę. - podniósł jedną brew ze zdziwienia.
- Może kiedyś trochę tańczyłam. - posłałam mu tajemnicze
spojrzenie.
- W takim razie byłaś jedną z najlepszych tancerek. Takie
ruchy mają naprawdę tylko utalentowane osoby. - uśmiechnął się i puścił mi
oczko. Znów się zarumieniłam.
- Widzę, że ty też masz już wprawę. - zarzuciłam mu,
podnosząc brew z zaciekawienia.
- W czym? - odpowiedział zdezorientowany.
- Każdą laskę tak podrywasz?
- Z reguły nie muszę ich podrywać. Same pchają mi się do
łóżka. - zaśmiał się, a mi mina nieco zrzedła. Ja taka nie jestem? Chyba to ma
na myśli? - Ty mnie zaintrygowałaś. Nie kusisz mnie, a po twoim stroju można by
się tego spodziewać. Co nie zmienia faktu, że jesteś seksowna. - po jego
słowach opuściłam głowę, próbując ukryć rumieniec. Zaśmiał się z mojego
zachowania. Co ja kurde poradzę, że on mnie onieśmiela?
- Skąd tak dobrze znasz się na tańcu? - pytam, gdy
opanowałam swoją nieśmiałość.
- Jestem tancerzem.
- Czyli muszę wierzyć w to, co mówisz. Kto jak kto, ale
zawodowiec wie najlepiej. - odpowiadam lekko się śmiejąc.
- No właśnie. - krótko kwituje moją odpowiedź. - Skąd się tu
wzięłaś? Nie wyglądasz na dwadzieścia jeden lat. - ściągnął brwi zastanawiając
się nad tym.
- Bo rzeczywiście tyle nie mam. Jestem razem z koleżanką. Jakiś
chłopak wziął nas ze sobą, ale nawet nie znamy jego imienia. Gdy tylko
weszliśmy na salę, on poszedł w inną stronę. - wytłumaczyłam mu jak się
dostałam do klubu, do którego prawnie nie mogę wejść. Uśmiechnął się do mnie.
- Sprytne jesteście. - zaśmiał się lekko.
- Ma się te cechy. -szeroko się uśmiechnęłam. - Idziemy
tańczyć? - spytałam. Muszę przyznać, że zaczynałam się już nudzić. Ta rozmowa
zmierzała donikąd. Takie puste tematy. Zero chemii.
Gdy tylko weszliśmy na salę, jakiś chłopak podbiegł do Luka.
- Luke, zaraz wchodzimy na scenę! Chodź, szybko! -
wykrzyczał mu do ucha. Gdy tamten odszedł, Luke -ku mojemu zaskoczeniu-
przytulił mnie i krzyknął, że potem mnie złapie. Cóż, będę musiała poczekać.
Chwilę później zniknął z mojego pola widzenia. Wzrokiem zaczęłam szukać Chris.
Stała na drugim końcu sali. Również się rozglądała. W końcu jej spojrzenie
padło na mnie. Machnęłam w jej stronę ręką, aby podeszła do mnie. Przeciskając
się przez tłum, chwilę później znalazła się obok mnie.
- Co to był za chłopak? - wykrzyczała, próbując przebić
głośność muzyki.
- Luke. Jest tancerzem, zaraz mają jakiś występ! -
odkrzyczałam do niej. - A twój?
- Alfredo. Też się zmył! - właśnie w tym momencie na scenę
wyszedł ciemnoskóry DJ.
- Zróbcie hałas!!! - wszyscy zaczęli skakać i krzyczeć. -
Przed wami Justin Bieber! - wykrzyczał do mikrofonu, przeciągając jego
nazwisko. Po prostu nie wierzyłam, że Bieber będzie za chwilę śpiewał w tym
klubie. Wszedł na scenę i zaczął śpiewać All Around The World. Dziewczyny
śpiewały i piszczały, nawet Chris. Była jego fanką. Ja stałam jak wryta w
podłogę. Nie lubię go! Nie to, że jestem jego antyfanką, ale nie toleruję jego
zarozumiałości. On jest dziwny.
Jednak z nudów zaczęłam patrzeć w stronę sceny, no i
oczywiście na Biebera. Nigdy nie uważałam, że jest brzydki. Jest cholernie
przystojny. Ale ja na niego nie lecę. Zaraz za naszą gwiazdką wieczoru
zobaczyłam znajomą mi sylwetkę. Po przyjrzeniu mu się, mogłam stwierdzić, że
był to Luke. A więc jest tancerzem Biebera! On naprawdę świetnie tańczy. Gdy
zauważył mnie, bo stałam z Chris pod samą sceną, puścił mi oczko i szeroko się
uśmiechnął. Podskoczył i zaczął klaskać w dłonie, zachęcając wszystkich tym
samym do tańca. Niespodziewanie przeszedł na brzeg sceny zaraz przede mną i
wyciągnął do mnie rękę. Zdezorientowana wskoczyłam na scenę obok niego, nie
mając innego wyjścia. Luke pociągnął mnie za rękę i poszliśmy na scenę z tyłu,
za resztą tancerzy. Chłopak stając koło mnie, szeroko się uśmiechnął i machnął
na mnie ręką, abym zwróciła uwagę na to, co robi. Zaczęłam naśladować jego
ruchy. Justin w tym czasie zaczął śpiewać Take You i zaczęła się nowa
choreografia. Weszliśmy z Lukiem pomiędzy innych tancerzy i zaczęliśmy tańczyć.
Starałam się utrzymywać tempo równe z nimi. Ku mojemu zdziwieniu, nawet mi się
udawało. To takie dziwne uczucie; tańczyć u boku samego Justina Biebera. Cóż,
raz się żyje. Przecież jak dałam się w to wplątać, to już w tym siedzę. Nie
zejdę od tak po prostu ze sceny. Jeżeli komuś nie spodoba się to, jak tańczę,
to najwyżej po show się na mnie wydrze. Na przykład właśnie Justin. Musiałam
przejść obok niego, co sprawiło, że tańczyłam przed nim. Odwróciłam się w jego
stronę i robiłam to samo przodem do niego. Zauważyłam, że z zainteresowaniem mi
się przygląda. Prawie niezauważalnie zmarszczył brwi, a ja posłałam mu lekki
uśmiech. Nadal robiliśmy to co powinniśmy. Zamieniłam się miejscami z jakąś
dziewczyną i poczułam jak ktoś po raz kolejny szarpnął mnie za rękę. Chłopak z
krótkimi napuszonymi włosami prowadził mnie na lewą stronę sceny, gdzie
zaczęliśmy tańczyć tylko we dwoje, tak jak reszta tancerzy. Zrobiliśmy krok
podsumowujący choreografię do tej piosenki i po chwili zaczęliśmy schodzić ze
sceny na przerwę. W tym czasie DJ puścił swoją muzę, a my mieliśmy czas na obgadanie
reszty.
Poczułam jak czyjaś ręka oplata mnie wokół tali. Pośpiesznie
odwróciłam głowę, a przed sobą ujrzałam uśmiechniętego od ucha do ucha Luke’a.
- Świetnie ci poszło! Brałem cię w ciemno, a ty zadziwiłaś
nas wszystkich. - mówił z zachwytem. - Poczekaj tu, pójdę po Justina. Musi cię
poznać! - rzucił tylko i pobiegł w stronę nieco większej grupki na prawo ode
mnie.
Luke złapał Justina za ramię, a ten odwrócił się
uśmiechnięty. Zaczęli żywo rozmawiać. Justin zaśmiał się z czegoś co powiedział
chłopak. Luke wskazał ręką na mnie, po czym oboje odwrócili głowy w moją
stronę. Szeroko się uśmiechali, nadal patrząc w moją stronę. Czułam, że się
rumienię. Nie wiedziałam co zrobić, więc tylko delikatnie się do nich
uśmiechnęłam i machnęłam ręką, w geście przywitania. Justin uśmiechnął się
jeszcze szerzej, po czym razem z Lukiem zaczęli się zbliżać w moją stronę.
Nadal stałam w tym samym miejscu, ze spuszczoną głową, nie wiedząc co zrobić.
Poczułam jak chłopaki stoją już przede mną.
- Hej, jak masz na imię? - spytał Justin, uśmiechając się do
mnie jak głupek. Nie za dużo już tych uśmiechów?
- Caroline. - rzuciłam bezinteresownie.
- Czy my się już dziś nie spotkaliśmy? - zapytał
przyglądając mi się. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Zmarszczyłam brwi lekko się
krzywiąc i dając mu do zrozumienia, że nie rozumiem tego pytania. Poczułam, że
przejeżdża mnie wzrokiem od góry do dołu i z powrotem. To nie było zbyt
komfortowe. - Nie stałaś razem z koleżanką w kolejce do tego klubu? - spytał
mnie unosząc brwi w zdziwieniu.
- Ymm... Skąd wiesz? - spytałam patrząc mu w oczy. Zaśmiał
się.
- Masz ciuchy jak reszta moich tancerek. Od razu rzuciło mi
się to w oczy. – zrobił dziwną minę. Jakby coś knuł. Spojrzałam na jedną z
dziewczyn stojących za chłopakami, a potem rzuciłam okiem na swoje ciuchy.
Rzeczywiście była mała różnica. One miały czerwone topy i krótsze kurteczki.
Sama się z tego zaśmiałam.
- Serio podobne. Nie wiedziałam, że będziesz tu występował.
Wtedy na pewno ubrałabym się inaczej. - Luke podszedł bliżej mnie i objął rękoma
w tali. Lekko zadrżałam.
- A co do niej, to podobało ci się jak tańczyła? - spytał
Justina, lekko drapiąc się po karku.
- Właśnie o tym mieliśmy pogadać. Zapewne Luke już ci
powiedział, że świetnie tańczysz?
- Taak. I to nie raz. - odwróciłam się w jego stronę i się
do niego uśmiechnęłam.
- No i miałbym takie jedno pytanie. - przeczesał palcami
swoje włosy, po czym na mnie zerknął. - Chciałabyś dołączyć do grupy? -
zamurował mnie tym pytaniem. Z niedowierzania szeroko otworzyłam oczy.
- Yyy... No... Musiałabym pogadać z rodzicami. Mam jeszcze
rok nauki. Ale myślę, że... chętnie. - jakoś to z siebie wyrzuciłam, po czym
szeroko się uśmiechnęłam, z ożywieniem kiwając głową.
- W takim razie pogadam tylko ze Scooterem. Na pewno się
uda. - puścił do mnie oczko. Podszedł do Luka i wyszeptał mu do ucha, tak że
wszystko usłyszałam:
- Weź jej numer telefonu. Musimy się z nią skontaktować po
występie. - po chwili dodał jeszcze: - Serio jest gorąca. - stałam cicho, nie
chcąc pokazać im, że wszystko słyszałam.
- Zostaniesz tu do końca show? - spytał mnie Justin.
- Mogłabym, ale najpierw muszę znaleźć przyjaciółkę i
powiedzieć, że z nią nie wrócę.
- Nie ma sprawy. Luke, możesz iść razem z Carrie i ją tu
przyprowadzić. - zwrócił się do chłopaka, po czym następnie do mnie - Będziesz
się czuła bardziej komfortowo, jeśli będzie obok ciebie ktoś z bliższego
otoczenia. Ja muszę już iść. Za parę minut kolejna połowa, więc muszę się
przygotować. Na razie! - pożegnał się z nami, po czym odszedł kierując się tam,
skąd przyszedł. Kurde, zna mnie dosłownie pięć minut, a ma tupet wymyślać mi
już zdrobnienia. Szybki jest.
- Twoja kumpela stała cały czas pod sceną. Myślę, że łatwo
ją znajdziemy. - Luke puścił mi oczko, po czym wycofaliśmy się zza sceny i
udaliśmy się na parkiet.
Miał rację. Rzeczywiście nadal stała pod sceną. Przecisnęłam
się między tłumem ludzi i dostałam się do Chris. Położyłam dłoń na jej
ramieniu, na co ona gwałtownie odskoczyła. Spojrzała na mnie i roześmiała się.
- Spoko, to tylko ja. - powiedziałam do niej. - Masz ochotę
iść z nami za kulisy? - spytałam, wskazując podbródkiem na stojącego obok mnie
chłopaka.
- Co?! Jeszcze się pytasz? Prowadź! - zapiszczała
podekscytowana. Ja wiem jak ona będzie się tam zachowywać. Gdy tylko ujrzy
Justina, od razu się na niego rzuci.
- Tylko bez wybryków, bo inaczej wsiadasz w samochód i
spadasz do domu! - powiedziałam surowo, próbując skryć rozbawienie.
Szliśmy we trójkę do drzwi prowadzących za kulisy. Mogłam
zauważyć ekscytację rozsadzającą twarz mojej przyjaciółki. Luke podszedł do
dwóch ochroniarzy pilnujących tego wejścia, a oni po chwili nas tam wpuścili.
Chris stanęła jak wryta na widok tego wszystkiego. Ale gdy zobaczyła
podchodzącego do nas Justina, zakrywała usta dłonią, żeby nie zacząć się drzeć.
- Hej, Justin. Informuję cię, że to jest twoja szalona
fanka. Nie psycho. To jest Chris, a to jest... wiesz kto. - przedstawiłam ich
sobie, a ona przez cały czas szeroko się uśmiechała. Spojrzała na mnie
proszącym wzrokiem, a ja przewróciłam oczami, wiedząc co ma na myśli. Po chwili
rzuciła się na szyję swojemu idolowi. On z szerokim uśmiechem ją do siebie
przytulił. To wyglądało tak, jakby Christy chciała go udusić. Na prawdę, tak
mocno trzymała się szyi Justina. Ja z Lukiem spojrzeliśmy po sobie i zanieśliśmy
się głośnym śmiechem. Luke podszedł do Justina i klepnął go w plecy, a mnie
złapał za rękę i odeszliśmy kilka kroków dalej.
- Ona jest naprawdę szalona. - zaśmiał się.
- Taa. Mam nadzieję, że nie będzie robiła nam zbyt wielkich
kłopotów z tym swoim szaleństwem. - popatrzyłam w ich stronę. Właśnie robili
sobie zdjęcie. Ona była albo zapłakana, albo to tylko to światło. Nie wiem.
- Tak czy inaczej ją opanujemy. Mamy tu jednego lekarza,
więc na pewno będzie wiedział jak sobie poradzić z wariatką. - zażartował, a ja
zachichotałam. No, kolejny krok. Zaczynamy się poznawać. Wróciliśmy z powrotem
do Chris i Justina.
- Nic mu chociaż nie zrobiłaś? - zwróciłam się do Chris. -
Bieber, pokaż szyję. - podeszłam do niego, przyglądając mu się. Przejechałam
ręką po czerwonym śladzie od jej dłoni. Nie dziwię się, że ma teraz pamiątkę,
skoro go tak ścisnęła. - Nic ci nie będzie. Tylko nie przytulaj się z fankami,
bo będziesz miał jeszcze gorzej. - ostrzegłam go, po raz kolejny parskając
śmiechem. Zaśmiali się razem ze mną.
- Caroline, chcesz jeszcze trochę potańczyć? Za jakieś
dziesięć minut znów wchodzimy na scenę. - zaproponował Justin.
- Ale ja nie znam choreografii. - próbowałam się bronić.
- Oj przestań! Dotychczas szło ci świetnie. - zaoponował
Luke, a ja z wahaniem odpowiedziałam:
- Mogę spróbować jeszcze raz.
- Po prostu rób to tak jak wcześniej. Wyszło spontanicznie,
bo nie znałaś choreografii, ale nie było źle. - Justin poklepał mnie po
ramieniu, po czym poszedł w stronę stylisty.
Odwróciłam głowę w stronę Luka.
- Pokażesz mi kilka kroków? Wolę być chociaż trochę
przygotowana. - uśmiechnęłam się prosząco. Odwzajemnił ten gest.
- Spoko. Patrz na mnie. - powiedział, po czym zaczął mi
pokazywać kroki do She Don't Like The Lights. Naśladowałam go i muszę stwierdzić,
że to nie był aż taki trudny układ. Christy cały czas stała obok nas i się
przypatrywała. Opanowałam kroki. Może nie do perfekcji, ale zawsze coś. Nie
będę się bała, że coś schrzanię.
- Potem będzie Boyfriend. Ale do tego nie musisz uczyć się
kroków. Tym zajmiemy się później. Do tego będziesz musiała tylko wczuć się w
muzykę i tańczyć... nawet spontanicznie. Wiem, że będzie dobrze. - uśmiechnął
się i objął mnie ramieniem, po czym odwrócił głowę w prawo, patrząc na Chris. -
Idziesz z nami? Musimy zapoznać was z resztą ekipy. - ruszył, a my razem z nim.
Po chwili byliśmy przy dużej kanapie na której siedziało około siedmiu osób, a
wokół stało... może z dziesięć? Sporo tych tancerzy. A ja będę jedną z nich!
Oczywiście, jeśli starzy się zgodzą. - Hej! Poznajcie naszą nową tancerkę, to
Caroline. - wskazał na mnie ręką, a mnie przywitały oklaski i krzyki.
Najwidoczniej cieszyli się, że będę z nimi w ekipie. - A to jej przyjaciółka,
Chris. - ją przywitali nie inaczej niż mnie. Dziewczyny zerwały się z kanapy i
podeszły do nas.
- Jestem Deirdre. - powiedziała dziewczyna z czerwonymi
włosami. - To jest Eve, Aubree, Carlena, Elysandra i Kaili. - po kolei rzucały do nas
cześć albo szeroko się uśmiechały. - Dobrze tańczysz! Gdy tylko Luke wciągnął
cię na scenę, od razu wiedziałyśmy, że będziesz nową tancerką. Sam Justin nie
przepuściłby takiego talentu. - poklepała mnie po ramieniu.
- Dzięki. Nie wiedziałam, że tak dobrze mi idzie. Moja
przygoda z tańcem skończyła się gdy miałam szesnaście lat. - wyznałam lekko się
uśmiechając.
- A co się stało? - spytała... chyba Elysandra. Nie wiem jak
zapamiętam ich imiona.
- Przestało mnie to interesować. Ale poczułam, że to było
tylko chwilowe uczucie. Nadal uwielbiam to robić. - szeroko uśmiechnęłam się do
dziewczyn.
- Wchodzicie za piętnaście sekund. Tancerze pierwsi. -
Powiedział nam facet ze słuchawkami. Podbiegliśmy do głównego wejścia na scenę.
Niektórzy do bocznych. Wzięłam dwa głębokie wdechy, po czym usłyszałam: - Już!
- po tych słowach wskoczyliśmy na scenę. Byłam po środku. Naprzeciwko wejścia
Justina. Wyszedł i zaczął śpiewać She Don't Like The Lights. Znałam trochę
choreografię, więc mniej więcej się orientowałam. Tańczyliśmy naprzeciwko
siebie. Lekko pchnęłam jego klatkę piersiową, a on się odsunął. Po chwili
podeszła do niego Aubree.
Później tańczyliśmy do Boyfriend. Improwizowałam, tak jak
doradził mi Luke. Nie było tak źle. Myślałam, że pójdzie o wiele gorzej.
Naprawdę nie doceniam swoich umiejętności.
- Mam nadzieję, że naprawdę dołączysz do moich Bieberettes.
- za sceną, gdy stałam z dziewczynami, złapał mnie Justin i poprowadził gdzieś
dalej, gdzie mi to powiedział. Mówił to chyba szczerze. Mówi się, że gdy chce
się kogoś okłamać, to nie ma się odwagi patrzeć temu komuś w oczy. On patrzył.
- Też mam taką nadzieję, ale najpierw muszę pogadać z
rodzicami. - lekko się uśmiechnęłam.
- Dasz mi swój numer? Wtedy łatwiej będzie mi się z tobą
skontaktować. - zapytał wyciągając swojego iPhona z kieszeni. Gdy go
zobaczyłam, zaśmiałam się sama do siebie. - O co chodzi? - zauważył, że
przyglądam się jego telefonowi i również rzucił na niego okiem. Zmarszczył brwi
i popatrzył na mnie.
- Jest różowy! - parsknęłam śmiechem. Justin również się
zaśmiał.
- No wiesz... mało kto ma taki. - staliśmy tak jeszcze przez
chwilę, po czym odchrząknęłam i powiedziałam:
- Tak, zapiszę ci. - wzięłam do ręki jego iPhona i wpisałam
mój numer w pamięć telefonu. - Dzwoń o której chcesz. - rzuciłam mu miły
uśmiech.
- To... do zobaczenia. - powiedział, po czym lekko mnie uścisnął.
- Tak, pa. - odpowiedziałam. Odszedł w stronę swojej
garderoby. Stojąc tam, zastanawiałam się z przerażeniem, co powiedzą moi
rodzice na taką propozycję. Mogłabym skończyć szkołę przez internet. Ale jeśli
zrobię karierę taneczną, to szkoła i tak mi nie będzie potrzebna. Przecież w
tych czasach osoby, które mają wyższe wykształcenie, są bezrobotni. A ja
praktycznie już zaczynam karierę. Mam dopiero osiemnaście lat, a dobrą pracę na
wyciągnięcie ręki. Muszę jakoś dotrzeć do tych ich durnych mózgów. Ale czym ja
się przejmuję? Nigdy ich nie interesowałam. Może tym razem będzie tak samo?
Rozmyślałam tak, aż do czasu, gdy nie poczułam ręki na swoim
ramieniu. Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętą Chris.
- Jedziemy już? Jest trochę późno.
- Możemy. Justin i ekipa też będą się już niedługo zbierać.
Tylko najpierw się z nimi pożegnajmy. - odpowiedziałam idąc w stronę tancerzy.
- Hej! My już uciekamy, ale mam nadzieję, że niedługo znów się zobaczymy. -
uśmiechnęłam się szeroko. Nagle wszyscy do nas podbiegli i zamknęli w wielkim
uścisku. Gdy się odsunęli, powiedziałam:
- Będę za wami tęsknić.
- Masz dołączyć do tego zespołu, czy starzy się zgodzą czy
nie. - oburzyła się Kaili. Tak, to chyba jedna z buntowniczek.
- Jak coś to ja z nimi pogadam. - usłyszałam głos Luka.
- Nie pogadasz z nimi jeśli nie podam ci adresu, a w tej
chwili nie mam zamiaru tego robić... - powiedziałam do niego uśmiechając się i
podnosząc brwi ku górze.
- Ah... no racja. Jeszcze się nie znamy. - powiedział
smutno, spuszczając głowę. Roześmiałam się.
- Nie o to mi chodzi.
- To o co? - zapytał lekko zdezorientowany.
- Yyy... Nie masz mojego numeru?
- No tak. Mogłabyś mi podać? - wręczył mi do ręki swojego
iPhona, a ja wpisałam mu swój numer.
- Mam nadzieję, że niedługo zadzwonisz? - spytałam z
zainteresowaniem.
- Może zadzwonię, może niedługo. Ale w każdym razie to
będzie tajemnica. - powiedział mrocznym tonem.
- Ah no tak. Tylko ty będziesz wiedział kiedy. -
odpowiedziałam podobnym tonem. Spojrzałam w lewo, gdzie wcześniej stała Christy.
Nie było jej. Zaczęłam rozglądać się po wszystkich większych grupkach ludzi, aż
w końcu ją znalazłam. Stała z jakimś ciemnoskórym chłopakiem.
- Luke, kto to jest? - spytałam, wskazując głową na
chłopaka.
- O niego ci chodzi? - spytał dla upewnienia. Skinęłam
głową. - To Alfredo. Jest edytorem.
- Więc to jest Alfredo... - powiedziałam bardziej do siebie.
- Nie znałam go wcześniej.
- Czemu on gada z Chris? - spytał Luke.
- Chyba tańczyli razem na imprezie. Mówiła mi.
- Aha. Ja muszę lecieć się przebrać. Obiecuję, że niedługo
zadzwonię. Pa. - przytulił mnie i poszedł. Postanowiłam nie czekać na Chris. Po
prostu udałam się do głównego wyjścia, a później do samochodu. Oczywiście nie
wsiadłam do środka, bo ona miała kluczyki, musiałam poczekać. Ale na szczęście
nie długo. Parę minut później zjawiła się Christy.
- Hej, długo czekałaś? - spytała.
- Nie. Możemy już jechać? - byłam tym zmęczona. To raczej
nic dziwnego. Tańczyłam dziś chyba najwięcej w całym swoim życiu.
- Pewnie. - odparła, po czym otworzyła samochód, a ja
natychmiastowo otworzyłam drzwi i wsiadłam na miejsce pasażera.
- Więc to jest Alfredo? - zapytałam, gdy już siedziała w
samochodzie. Rzuciłam jej przebiegły uśmiech. Zarumieniła się.
- Taak.
- Nie mówiłaś, że jest z zespołu Justina. - rzuciłam
marszcząc brwi, gdy ona odpaliła samochód i powoli włączyła się do ruchu.
- Dowiedziałam się dopiero za kulisami, gdy go tam
zobaczyłam. Fajnie, że się kumplują. - uśmiechnęła się, a ja wytrzeszczyłam
oczy.
- Oni się kumplują?! - wrzasnęłam, na co ona podskoczyła i
szybko niezrozumiale na mnie spojrzała.
- I co w tym dziwnego? - spytała zdezorientowana. Jak można
nie wiedzieć podstawowej rzeczy.
- To, że ja nie jestem jego fanką, a będę musiała spotykać
się codziennie z Justinem i Alfredo. Zapomniałaś? - zapiszczałam.
- To ty chciałaś zostać jego tancerką. Sama się w to
wpakowałaś. - uniosła brwi, podkreślając swoje słowa.
- Bo to moja życiowa szansa. - powiedziałam szeptem, patrząc
w okno.
- Ja wiem. Cieszę się z tego. Mam tylko nadzieję, że nadal
będziesz moją przyjaciółką, że o mnie nie zapomnisz albo nie zmienisz na nowszy
model. - lekko się zaśmiała, ściskając moją rękę leżącą na moim kolanie.
Spojrzałam w panice na drogę, ale mogłam stwierdzić, że jesteśmy już pod moim
domem. Odwzajemniłam jej uścisk, szczerze się uśmiechając.
- Obiecuję, że nigdy cię nie zostawię. Jeśli będę miała
jakieś kłopoty, to zwrócę się tylko do ciebie. - puściłam jej oczko. - Nie
chcesz wejść? Mogłabyś przenocować u mnie. Wiesz, że mam wolną chatę.
- Nie, dzięki. Muszę jechać do domu. Mama będzie się
czepiać, że późno wracam do domu. Wiesz jakie ma gadki. Dopóki mieszkam pod jej
dachem, mam nie włóczyć się po mieście do nie wiadomo której. – powiedziała
teatralnym tonem, wywracając oczami.
- Okay. To ja już spadam. Pa. - pocałowałam ją w policzek,
po czym otworzyłam drzwi pasażera, wysiadłam i zamknęłam je za sobą.
Skierowałam się w stronę schodów do swojego domu. Odwróciłam się spoglądając na
Christy i pomachałam jej na koniec. Odwróciłam się i odkluczyłam drzwi, słysząc
jak samochód się oddala. Weszłam do przedpokoju, zapaliłam światło, zdjęłam
buty i kurtkę, po czym poszłam prosto do swojego pokoju na górze. Zapaliłam
światło, torebkę rzuciłam na fotel w kącie, a sama rzuciłam się na łóżko.
Przetarłam twarz obiema rękoma, myśląc o tym, co właśnie wydarzyło się w moim
życiu. Zbyt wiele jak na jeden dzień. Zbyt wiele jak na moje życie. Za swego
czasu spokojne, zrównoważone - teraz istny chaos.
Justin Bieber zaproponował mi pracę jako tancerka. Poznałam
Luke'a również z jego ekipy. Czy cokolwiek wróci do normy? Nie wydaje mi się.
Do tego dochodzi jeszcze kwestia rozmowy z rodzicami na ten temat. Niby się ich
boję, ale wiem, że nie mam czego. Ich znowu nie ma. Nie interesują się tym, co
się ze mną aktualnie dzieje. Od kilku dni nawet nie dzwonią. Uwierzcie mi, że
nigdy nie chcielibyście mieć takich rodziców. No chyba że chodzi o wolną chatę,
lub imprezę.
Plany rozmowy zostawiam na jutro. Wstaję z łóżka i udaję się
do łazienki, powoli ściągając z siebie ciuchy. Wchodzę pod prysznic i odkręcam
ciepłą wodę. Obmywa moje ciało z potu i nadmiernych emocji po tym szalonym
wieczorze. Czuję, że automatycznie się odprężam. Z półeczki zdejmuję cytrynowy
żel pod prysznic, wylewam go trochę na ręce i powoli wcieram w swoje mokre ciało.
Kończąc prysznic, owijam się dużym pomarańczowym ręcznikiem i idę do pokoju.
Podchodzę do szafy i wyjmuję z niej szare shorty i niebieską koszulkę, które
służą mi za piżamę. Wkładam na siebie czystą bieliznę i piżamkę. Idę z powrotem
do łazienki i z półki zdejmuję szczotkę do włosów, po czym rozczesuję mokre
końcówki. Nic więcej nie robiąc, wycofuję się z łazienki i kieruję prosto do
łóżka. Siadam po turecku i biorę do ręki swojego iPhona. Dawno wchodziłam na
Twittera. Postanawiam popatrzeć co się dzieje. Na moim profilu dużo nowych
powiadomień, w ciągu tego tygodnia kiedy tam nie zaglądałam przybyło mi ponad
pięć tysięcy nowych followers. Nie wiem jakim cudem? Gdy wchodzę w interakcje,
z przerażenia zakrywam usta. Justin o mnie wspomniał. Napisał coś o tym
występie w Boulevard3 i o nowej tancerce. Podał moją nazwę. Oczywiste było, że
właśnie dlatego przybyło mi tyle obserwujących. Ale moment.... skoro on napisał
to dopiero kilka godzin temu, to znaczyło, że stałam się tak popularna w ciągu
właśnie kilku godzin, a nie tygodnia! Nie wierzę... Teraz będzie tak
codziennie. Już rozumiem Justina i to, dlaczego zakłada inne, fałszywe konta.
Ja nie wyrabiam z interakcjami: nowi followers, tweety, w których ktoś o mnie
wspomina, podane dalej, dodane do ulubionych.... mam to dopiero od kilku
godzin. A on?!
Przeglądając Twittera, mija mi godzina. Położyłam się spać
około drugiej w nocy. Byłam już i tak wystarczająco wyczerpana...
______________________________________________________________________
Heej ! To ja @Bieburrx .
Jeśli to czytasz, to miło mi :)
Mianowicie nie wiem co mam dopisać...
Piszcie co wam się podoba, bo ja sama niestety tego nie ocenie ;)
może macie lepsze pomysły, albo coś w tym stylu....
No więc... czytajcie, jeśli wam się podoba.
http://one-day-tlumaczenie.blogspot.com/ <----- to tez możecie czytać ;D
w takim razie, do nowego rozdziału !
Kocham was! <3
zwykle nie czytam opowiadań gdzie Justin jest sławny ale tutaj musiałam zrobić wyjątek, twoje opowiadanie jest cudowne <3 zakochałam się *.*
OdpowiedzUsuń