Carrie:
- Nie Chris, to nie wypali. Już ci mówiłam.
Siedziałyśmy na kanapie w moim salonie, pijąc kawę. Była
dopiero jedenasta, ale Christy już do mnie przyszła, broniąc się tym, że kiedyś
nie będziemy miały tyle czasu na drobne pogawędki. Rozmawiałyśmy właśnie o tym, co jest pomiędzy mną a Justinem. Opowiedziałam jej dokładnie wczorajszy wieczór. Żałuj, że nie widziałaś jej miny. Była całkowicie zdziwiona i zaskoczona tym, co się stało. Nie wiedziałam, że ona może być aż tak zainteresowana czyimś życiem prywatnym! W sumie, to czemu ja się dziwię? Robię za jej osobiste źródło informacji o Justinie Bieberze.
- Ale może kiedy się lepiej poznacie…. Wiesz o co chodzi. –
machnęła zrezygnowana ręką. Zaśmiałam się.
- Wątpię. On mnie nie pozna.
Nie pozwolę mu na to. – odpowiedziałam marszcząc czoło, dając jej to
jeszcze jaśniej do zrozumienia.
- Och, przestań być w końcu taka samolubna! Nigdy nie dajesz
nikomu szansy. – wyrzuciła ręce w powietrze. – Nawet ja musiałam się męczyć,
żeby cię lepiej poznać. – zmarszczyła na mnie twarz, i wiem, że próbowała
powstrzymać szeroki uśmiech. Pamiętam jak kiedyś raz byłam dla niej mila, a ona
potem się do mnie przykleiła i chciała mnie poznać. Hahha! W końcu jej się to
udało, a teraz jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami.
Z jej inicjatywy…
- To nie to samo. – rzuciłam, patrząc w podłogę. Podniosłam
na nią wzrok. – Nie rozumiesz, że to Justin Bieber? On umie się maskować. Pod
tą swoją słodką twarzyczką mega ciacha może
chować jakiegoś sadystę, czy coś.
- Sadystę? – zmrużyła oczy. – Może w łóżku! – wyrzuciła ręce
w górę prychając śmiechem.
- Sama dobrze wiesz, jak było z Grey’em, więc nie muszę ci
mówić. – odparłam również się śmiejąc.
- Ale on nie był piosenkarzem. – powiedziała
pretensjonalnie. - A tak w ogóle, to za każdym razem, gdy to czytam, przed
oczami pojawia mi się Justin… Powiedz mi, kiedy ty też będziesz miała takie
schizy! – szybko powiedziała, przy czym ostatnie zdanie wypiszczała, rzucając
we mnie poduszką.
- Hahha. Bardzo śmieszne. – rzuciłam, odrzucając poduszkę i
biorąc łyka kawy.
Kurde…
Justin Bieber sadystą w łóżku…. Ale sobie wymyśliła
dziewczyna.
Chociaż….
Z nim mogło by być ciekawie….
Wyobraź sobie jego gorące spojrzenie na tobie. Palce,
drażniące każdą część twojego ciała…
Kurwa.
O czym ja myślę?
Mocno zacisnęłam oczy i potrząsnęłam głową. Szybko zwróciłam
wzrok na Chris. Na Szczęście nie widziała tego małego dziwactwa.
- Co dziś robimy? – wypaliła, zwracając na mnie swoją uwagę.
- Nie wiem jak ty, ale ja mam ochotę, pójść do jakiejś galerii.
- A co myślisz o tej? – spytałam Chris, przykładając do
siebie granatową bluzeczkę na cieniutkich ramiączkach. Pokręciła głową i
odeszła dalej. Wiem, że ma zamiar znaleźć sobie jakąś sukienkę. Tłumaczy się
tym, że te które już ma, są stare i nie pójdzie w żadnej z nich na jakąkolwiek
imprezę.
Odwiesiłam bluzeczkę i ruszyłam do Chris, oglądającej różne
sukienki. – Jakiej szukasz? – spytałam stając tuż obok niej, krzyżując ręce.
- Najlepiej zwykłej małej czarnej. Do takiej mogłabym dobrać
dużo dodatków. – wyjaśniła.
Westchnęłam, po czym zaczęłam bliżej przyglądać się różnym
sukienkom. Na tych wieszakach było ich pełno! Różne kolory, kroje,
długości… Aż wreszcie znalazłam. Krótka
przed kolano, czarna bawełniana sukienka z krótkim rękawem i dekoltem w serek.
Niesamowita.
- Myślę, że mam coś dla ciebie. – powiedziałam do Chris
stojącej po drugiej stronie stojaka. Podniosła głowę do góry, a jej oczy
napotkały podniesioną przeze mnie sukienkę.
- O mój Boże! Ona jest nieziemska. Pokaż mi ją. –
powiedziała z zachwytem, szybko do mnie podchodząc i wyrywając mi z rąk
sukienkę. – Dziękuję. – wypiszczała i mnie przytuliła. – Wiesz jak wyszukiwać
najlepsze ciuchy. Pójdę ją przymierzyć. – powiedziała, i już po chwili jej nie
było.
Korzystając z okazji zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu
czegoś dla siebie. W drugim końcu sklepu wypatrzyłam ciekawe czarne leginsy w
białe napisy. Muszę przyznać, że uwielbiam chodzić w leginsach. Nie ważne
jakiego są koloru, byleby były wygodne. Podeszłam do nich i znalazłam swój
rozmiar, po czym zaczęłam szukać pasującej do nich bluzki. Musiałam je dzisiaj
kupić, choćbym miała założyć je dopiero za tydzień. Bluzki też nie
musiałam szukać zbyt długo, ponieważ
rzuciła mi się w oczy biała tunika, z czarnymi napisami.
No i takim sposobem znalazłam strój na kolejną imprezę!
Ruszyłam do wolnej przymierzalni i szybko zdjęłam swoje
ciuchy, aby założyć nowo wyszukane. Cholernie spodobał mi się ten strój.
Spoglądając na cenę, stwierdziłam, że nie był również bardzo drogi.
- Christy, w której kabinie jesteś? – zapytałam cicho
sycząc.
- Trzeciej. – odpowiedziała. Wyszłam z przebieralni i
wzrokiem przejechałam po wszystkich zasłonach, odliczając trzecią. Zajrzałam do
niej, a Chris zapiszczała.
- Czego? – rzuciła chłodnym tonem. Było widać, że nie była
zadowolona na mój widok. Zignorowałam jej syk, i spytałam.
- Co o tym myślisz? – spojrzała na mnie krzywym spojrzeniem
i lekko się uśmiechnęła.
- Jest całkiem…
- Świetnie. – ktoś przerwał Chris, a ja mogłam
zarejestrować, że był to bardzo znajomy mi głos. Myślę, że był to ktoś kogo nie
widziałam od kilku dni…
Odwróciłam głowę, i ujrzałam nie kogo innego, jak tego
chłopaka.
I dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie wiem nawet jak
się nazywa.
Na mojej twarzy wyrósł uśmiech spowodowany zaskoczeniem, i w
sumie trochę radością. Nie wiedziałam, że jeszcze kiedyś go spotkam.
- Hej! – powiedziałam z zaskoczeniem na pewno wymalowanym na
mojej twarzy.
- Cześć, nieznajoma. – zaśmiał się.
- Caroline. – podpowiedziałam mu.
- No więc, cześć, Caroline. – uśmiechnął się szarmancko. Nie
wiedziałam, że ma też uprzejmą stronę osobowości.
- Hej. – odpowiedziałam. – A ty… jak się nazywasz? –
spytałam unosząc brwi ku górze.
- No właśnie… jestem Zayn. Ostatnio nie mieliśmy okazji się
poznać. – powiedział.
Spojrzałam za jego osobę, i ujrzałam niedaleko stojącą
ekspedientkę, która patrzyła wprost na mnie, nie zbyt miłym wzrokiem.
Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, i zorientowałam się, że mam na sobie
ciuchy, które przymierzałam.
- Przepraszam na chwilkę. – rzuciłam do chłopaka, i ruszyłam
w stronę przebieralni, gdzie zostawiłam swoje ubrania.
Szybko się przebrałam, a wybrany komplet powiesiłam z
powrotem na wieszaki i wzięłam je w ręce. Tak, miałam zamiar to kupić, ale to
chyba oczywiste. Wyszłam z przebieralni, i przy wyjściu ze sklepu, zobaczyłam
Chris rozmawiającą z Zayn’em. Nie zastanawiając się zbyt długo, jak się
dogadali, ruszyłam do kasy aby zapłacić za ubrania. Natknęłam się tam na tę
samą ekspedientkę, która wtedy srodze na mnie patrzyła, ale nie przejęłam się
nią. Rzuciła tylko na mnie okiem, a potem całą swoją uwagę skierowała na metki
ubrań, które miała skasować. Wręczyła mi torbę z zakupionymi rzeczami, a ja
przekazałam jej pieniądze. Odwróciłam się od kasy, i ruszyłam w stronę dwóch
znanych mi osób.
- Więc, Zayn. Jak samochód? – spytałam na wstępie,
dołączając do nich. Wyszliśmy ze sklepu, a Zayn szedł pomiędzy mną, a Christy.
- Mogło być gorzej, ale i tak nie będę się z nim bawił.
Odstawiłem go do naprawy, ale gdy tylko go odzyskam, mam zamiar go sprzedać i
kupić nowy. Proste. – wyjaśnił lekko się uśmiechając. – Chciałabyś się kiedyś
przejechać? – uniósł brew i zwrócił się do mnie. Uśmiechnęłam się i spojrzałam
na niego mrużąc oczy.
- Chyba mamy jeszcze czas?
- No więc, jak się poznaliście? – wypaliła Chris, zaskakując
tym oboje z nas. Prawie zapomniałam o jej obecności.
- Przez wypadek. – rzuciłam
w tym samym czasie, co Zayn rzucił – Przypadkiem.
- Wow, ale zgodni. – powiedziała melodyjnym głosem.
Spojrzałam na Zayn’a spod półprzymkniętych powiek. Na jego twarzy dało się
zauważyć straszliwy grymas. Nie spodobało mi się to. Rzucił mi mroźne
spojrzenie, na co zrobiło mi się głupio.
- Ja. Nigdy. Z. Nikim. Nie. Jestem. Zgodny. – wysyczał przez
zęby, wyraźnie podkreślając każde słowo.
Okay, on jest jeszcze dziwniejszy niż mogłoby mi się
wydawać. Chwilę temu był miły, a teraz nagle tak zimny i oschły.
Wystraszyłam się go. Spojrzałam na Chris, a ona miała
podobny wyraz twarzy do mojego.
- Zayn, wszystko już okay? – spytała lekko chwiejnym głosem.
Zakładam, że to ze strachu.
- Wiecie, właściwie, to muszę już iść. – powiedział i bez
pożegnania, z groźną miną, odwrócił się od nas i poszedł w inną stronę centrum
handlowego.
No i znów się z nim nie dogadałam… Znów!
Pojawił się niespodziewanie w tym samym miejscu co my,
pogadał chwilkę, a potem uciekł jak gdyby nigdy nic. Strasznie tajemniczy…
I bipolarny…
Myślałam, że tacy ludzie jak on nie istnieją. Chodzi mi o
takich, no właśnie… bipolarnych. W jednej chwili jest dla ciebie miły, a w następnej zaczyna być groźny i masz
ochotę stać się niewidzialna dla jego wzroku.
- On był dziwny. – powiedziała Chris, kręcąc głową. – Skąd
go znasz? – spytała.
No i wpadłam. Mam jej powiedzieć, gdzie go poznałam?
Chodzi o to, że Zayn powiedział, że
poznaliśmy się przypadkiem, a nie przez jego wypadek. Ale z drugiej strony,
Chris to moja przyjaciółka i chyba powinna wiedzieć.
Okay, powiem jej. Wygrał rozsądek.
- Wczoraj rano, miał wypadek obok mojego domu. –
powiedziałam bez emocji.
- Co?! To chyba powinien leżeć w szpitalu? – spojrzała na
mnie rozszerzonymi oczami. Nie dziwię się na taką reakcję. – Jak to możliwe?
- Nie chciał niczyjej pomocy. – odpowiedziałam, patrząc w
stronę kawiarenki, do której mogłybyśmy wskoczyć.
- Ale mu chyba pomogłaś?
- Nie inaczej. W innym wypadku by mnie nie znał. –
powiedziałam, siadając na pomarańczowym krześle przy zielonym stoliku. Tak, to
był Subway. Jedna z moich ulubionych …restauracji? Nie ważne. Chodzi o to, że
to było takie relaksujące miejsce, dla mnie przynajmniej.
- Wow, i nic mi nie powiedziałaś. – powiedziała kiwając
głową.
- A miałam okazję? Chris, zauważ ile rzeczy zdarzyło się w
ciągu tych trzech dni! To są zbyt wielkie zmiany jak dla nas! – cicho
krzyczałam spoglądając na nią w niezrozumieniu. Jak ona może tego nie widzieć?
– A z Zaynem sprawa jest już skończona. – wymamrotałam i spojrzałam na
kelnerkę, która zaczęła kierować się w naszą stronę. Po chwili wysoka kobieta, z długimi rudymi włosami stanęła obok nas.
- Co paniom podać? – zapytała nas miłym, ciepłym głosem.
- Poproszę Kurczaka Teriyaki i mrożoną herbatę. –
powiedziałam. No co? Znam cały catering na pamięć. Przecież to mój ulubiony
bar.
- Ja poproszę to samo. – powiedziała Chris. Kelnerka
powiedziała, że możemy spodziewać się zamówienia za jakieś 15 minut, więc
miałyśmy czas na pogadanie. Nie chciałam ciągnąć już tematu Zayn’a. Szczerze,
to nie chciałam rozmawiać nawet na temat Justina, albo Luka, czy nawet Alfredo.
Chciałam mieć chociaż jeden dzień spokoju od nich. Chciałam spędzić ten dzień z
moją najlepszą przyjaciółką. Najlepiej na szwendaniu się po sklepach, rozmowie,
wygłupach, albo czymś innym. Tym co z reguły robią przyjaciółki.
A gdy pomyślę, że jutro muszę iść do szkoły, odechciewa mi
się żyć. Już widzę ten nudny korytarz szkolny, na którym aż roi się od naszych
kochanych plastików. Wyczuj mój sarkazm.
Postanowiłam jako pierwsza zacząć jakąś rozmowę.
- Więc, kupiłaś tamtą sukienkę? – spytałam patrząc na nią, i
lekko się uśmiechając. Od razu szeroko się uśmiechnęła, i pokiwała twierdząco
głową.
- No, ona jest super. Już nie mogę się doczekać następnego
piątku. – powiedziała entuzjastycznie.
- No to sobie poczekamy, bo już jutro poniedziałek. –
powiedziałam ciężko wzdychając.
- Ooh, nie przypominaj mi. – jęknęła, chowając głowę w
ramionach. Po chili znów podniosła głowę. – Justin mówił ci, o której będzie
próba?
- Nie, jeszcze nic mi nie wspominał. – odparłam obojętnie,
nie chcąc natykać się na ten temat na dłużej. Oparłam się o siedzenie i ciężko
westchnęłam. Zaczęłam się rozglądać po widocznym korytarzu galerii. Ludzie
chodzili tam z wielkimi torbami, wokół nich panował hałas. Kocham galerie za
to, że są tam różne sklepy i można się wychillować, ale czasami, gdy usłyszę co
się tam dzieje, wolę szybko uciec.
Właśnie natknęłam się wzrokiem na pewną parę. Szli i
trzymali się za ręce, uśmiechając się do siebie. Ładnie razem wyglądali. Nie
chciałam tak dłużej na nich patrzeć, więc po prostu odwróciłam głowę w stronę
Christy, która aktualnie bawiła się swoim telefonem. Było cholernie nudno. - Co przeglądasz? – zapytałam, kierując wzrok na jej telefon.
- Instagram. Wiesz, że masz ponad piętnaście tysięcy followers? – powiedziała, na co ja spojrzałam na nią wielkimi oczami.
- Naprawdę? – spytałam niedowierzając. Wyciągnęłam z torebki swój telefon, po czym włączyłam aplikację. Nowe zdjęcia obserwowanych, i w końcu informacja na pomarańczowym pasku o tysiącu komentarzy, dziesięciu tysiącach nowych followers, i wiele większej ilości lajków. Rozszerzyłam oczy jeszcze bardziej, i szeroko się uśmiechnęłam. Spojrzałam na Chris czując lekkie wyrzuty sumienia, że ja mam tyle followers a ona mniej. Nie wypatrzyłam na jej twarzy ani nutki złości, zazdrości, czy przykrości.
- Teraz na każdym zdjęciu będę oznaczać ciebie. – puściłam jej oczko. Na co się zaśmiała.
- Nie musisz, mnie też zaczęło obserwować trochę osób. – powiedziała, po czym ujrzałyśmy kelnerkę idącą z naszymi zamówieniami. Grzecznie jej podziękowałyśmy, po czym zapłaciłyśmy, a ona odeszła. Mogłyśmy spokojnie zjeść nasz obiad.
______________________________________________________
Hello ! wiem, że i tak czyta to pewnie jakaś jedna osoba, ale dodaję. Mam tego tyle w zapasie, że mi szkoda marnować, więc wolę udostępniać. Ale nie będę kontynuowała tego opowiadania. Wykorzystam następne kilka rozdziałów i Adios!
Także ten tego. KOMENTUJ (jeśli ktoś czyta) i dziękuję <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz